„To było całkiem niezłe” czyli o kurtuazji po angielsku

Nie bez powodu Brytyjczycy są uznawani za jeden z najbardziej powściągliwych narodów świata. Ma to swoje odzwierciedlenie w ich języku. Mieszkańcy wysp kierują się przede wszystkim taktem, dlatego nigdy nie zranią uczuć swego rozmówcy i nie poddadzą krytyce jego przekonań. Zamiast tego stosują cały arsenał wyrażeń, które choć brzmią delikatnie i taktownie, to oznaczają coś zupełnie innego.

Dyplomatyczny język angielski

Retoryka – czyli nauka budowania artystycznych i przekonujących wypowiedzi bez urażania innych – jest dla Brytyjczyków ważna. Warto wspomnieć chociażby o debatach oksfordzkich, czyli rodzaju dyskusji, w których wyśmiewanie drugiej strony jest całkowicie zabronione. Jeśli więc Brytyjczyk oznajmia, że nie do końca się z nami zgadza, ale oczywiście rozumie, co chcemy powiedzieć (I see what you mean…), to interpretujmy jego zdanie jako stanowcze nie. Zresztą – zaraz po użyciu jednej ze zwodniczych formułek będzie chciał on przekonać nas do swoich racji.

Na które wyrażenia lepiej uważać?

Warto wiedzieć, co powinno wzbudzić naszą ostrożność w rozmowie z Brytyjczykiem. That’s not bad przetłumaczylibyśmy oczywiście jako „to było całkiem niezłe”, jednak faktycznie nasz rozmówca chce wyrazić swoje niezadowolenie. Równie złudne jest I hear what you say – w ten sposób Brytyjczyk może okazać swój sprzeciw i niechęć do dalszej dyskusji. Ostrożni powinniśmy być nawet przy słowach with the greatest respect, które dosłownie oznaczają „z najwyższym szacunkiem” – nie ma bardziej brytyjskiego sposobu na to, by wyrazić negatywny stosunek do przekonań rozmówcy.

Jeśli w rozmowie padnie słowo brave, które oznacza „odważny”, to nie łudźmy się, że staliśmy się dla kogoś bohaterem – Brytyjczyk będzie chciał po prostu grzecznie powiedzieć, że nasze rozumowanie jest szalone. Natomiast najwyższy poziom swego oburzenia może wyrazić za pomocą słów takich jak I’m a little bit disappointed, czyli dosłownie „jestem nieco zawiedziony”.

Pamiętajmy też, że stosowanie wyrażeń, które należy interpretować całkowicie odwrotnie, zdaje się mięć wiele wspólnego z brytyjskim poczuciem humoru.